-Idziemy do
parku rozrywki?- właśnie mijaliśmy reklamę Freizeitpark Ruhpolding, na którą
wskazał Andreas.
-A to nie
dla dzieci?- zapytał z wątpieniem Kraus.
-Nigdy tam
nie byłem.- stwierdził blondyn.- Jedziemy?
-Możemy.
–stwierdziłam, po czym Andreas gwałtownie skręcił w jakąś drogę.
-Ooo
chodźmy na to zjeżdżalnie!- krzyknęłam, gdy znaleźliśmy się w parku- Ona ma z
50 metrów!
-Niska.
Skaczemy z wyższych skoczni… - mruknął Kraus.
-Robimy
wyścigi kto pierwszy zjedzie!
Zignorowałam
uwagę Marinusa i razem z Andreasem pobiegliśmy na zjeżdżalnie, a chłopak szedł
wolno za nami.
-3…4….
Start! – krzyknęłam, gdy wszyscy byliśmy na szczycie zjeżdżalni.
Pierwszy
zjechał Marinus, ja byłam druga, a Andreas chyba dał mi fory, dlatego był
ostatni.
-Czemu
dałeś mi wygrać? –zapytałam.
-Twoja
radość, że wygrałaś ze mną, była bezcenna.- rzeczywiście tańczyłam swój taniec
szczęścia i wyśmiewałam się z blondyna. Aż uśmiechnęłam się na same wspomnienie.
-Dziękuje.
Ale następnym razem chce cię naprawdę pokonać!
-Teraz nie
będzie żadnych forów. Będę jak Marinus!
-I tak ma
być! To co, idziemy teraz na tą kolejkę?
Fajnie, że
chłopaki nie mieli lęku wysokości, w końcu gdyby go mieli, raczej by nie skakali…
Za to Conor miał go i bał się nawet iść ze mną na London Eye. Dziewczyny też
się bały. Tylko ja z Jackiem lubiliśmy tego typu rozrywki.
Gdy
przejechaliśmy się najszybszą z kolejek, poszliśmy postrzelać z łuku. Ten kto
wygrał dostawał misia.
-Masz 3 strzały.-
przetłumaczył mi Welli.- I musisz trafić jak najlepiej w tarczę.
-To wiem.-
uśmiechnęłam się.
Kiedyś
ograłam w podobnym strzelaniu z łuku Conora i Jacka. Teraz też musiałam to
zrobić! Muszą mieć do mnie jakiś respekt…
Tamte drugie miejsce się nie liczyło… Poza tym jestem najmłodsza, no i
jestem dziewczyną…
- Wy
pierwsi.- stwierdziłam.
Marinus
strzelił dwa razy w sam środek, ale pierwsza strzała nawet nie wbiła się w
tarczę. Andreas też nie miał szczęścia. Jedna strzała prosto w pięćdziesiątkę,
druga w czterdzieści, a ostatnia w dziesięć. Podsumowując zarówno on, jak i
Kraus, mieli po 100 punktów.
-Szykuje
się remis, stary. Dogrywka czy dzielimy się misiem na pół?- zapytał blondyn.
-Damy go
Alex, żeby nie było jej smutno… A dogrywkę i tak możemy zrobić. Na pewno
wygram!
Ale dogrywka
nie była im potrzebna… Moja pierwsza strzała trafiła w środek.
-To się
nazywa szczęście! No, dajesz dalej, młoda! – krzyczał najstarszy z nam,
Marinus, który zachowywał się, jakby był najmłodszy. Pomyśleć, że nie chciał tu
przyjeżdżać…
Druga
również trafiła w środek. Chłopcy poczuli się zagrożeni…
-Nie trafi
teraz.- szepnął któryś z nich. Byłam tak skupiona, że nie zwróciłam uwagi
który. Trzecia strzała trafiła w czterdziestkę.
Niemiec,
który zajmował się tym i dawał dzieciom misie, chyba mi pogratulował i wręczył
misia.
-Danke!-
powiedziałam, wzięłam misia i odwróciłam się do chłopaków.- I co?
Ich miny
mówiły same za siebie. Nie wierzyli, że ograła ich dziewczyna.
-Tym razem
to ja dałem ci fory.- stwierdził Kraus.
-Patrzcie!
Tam jest jakaś kraina baśni, czy coś. Idziemy tam?- zawsze marzyłam o takim
czymś.
-Tam są
same małe dzieci.
-Ale my też
jesteśmy jeszcze dziećmi…- jęknęłam.
-Ja nie! Ja
mam dwadzieścia trzy lata!- oburzył się Marinus.
-Wiesz,
może z wieku to on nie jest dzieckiem, ale mentalnym to jest na pewno!- szepnął
do mnie Welli.
Roześmiałam
się i pociągnęłam Krausa w stronę krainy baśni, a Andreas szedł obok nas.
-Tylko na
darmo wywalamy kase…
-Nie stać
cię? To zapłacę za ciebie.- i tak się stało. Zapłaciłam za siebie i Krausa.
Andreas upierał się, że to on zapłaci za wszystkich, ale nie chciałam go
naciągać. W końcu było mnie na to stać. Jak już o kasie… Ciekawe ile kosztuje
tu fryzjer. Mamy już tylko miesiąc wakacji. Niedługo moje włosy muszą dojść do
nieco normalniejszego koloru. Z tego co widzę, jest tu dużo włosowych rasistów,
jak to mówi Andi.
Bawiliśmy
się w parku rozrywki kilka godzin. Małe dzieci się na nas dziwnie patrzyły.
Mamy dwie tezy takiego, a nie innego zachowania: 1- moje włosy, 2- trójka nienormalnych
ludzi na trampolinie dla dzieci… Ciekawe która teza była prawdziwsza.. hmm… a
może obie?
-To co
jedziemy do twojego domu?
-Jedziemy!-
odpowiedziałam i pobiegłam do samochodu.- Kto pierwszy ten lepszy!
Po tej
wycieczce wszyscy zachowywaliśmy się jak dzieci… Trzeba się ogarnąć zanim
dojedziemy do domu… Bo tata się rozmyśli!
-Ty nie
boisz się tak z nami jeździć?- Kraus wybudził się z głębokich przemyśleń i
zadał te pytanie.
-Nieee.-
chwila namysłu.- A czemu mam się was bać?- zapytałam podejrzanie.
-No wiesz.
Znasz nas w sumie 2 dni, a za kolejne 2 dni jedziesz z nami do Polski.
-No i z
rodzicami.- dodałam.
-No tak.
Ale czas będziesz spędzała z nami. Serio się nie boisz?
-A co masz
zamiar mi zrobić?
-Jaaa? Ja
nic.- zapewnił Kraus.- Obawiałbym się
bardziej Wellingera. On niby taki „przystojny”… Kto wie co takiemu
chodzi po głowie!
Za co
dostał w głowę od Andreasa.
-Ty patrz
jak jedziesz! Chcesz nas pozabijać!? A wracając do tamtego tematu… Miałbym oko
na Wanka… Kurde! Andreas- te imię jest podejrzane!
-A co masz
do Wanka?- wtrącił się Welli.
-No nie
wiem. Może się zakochał?
-Że w kim?
Że niby we mnie!? – wybuchłam śmiechem.- Przecież on się ze mnie wyśmiewa, że
ja nic nie umiem.
-Hmmm…
-Stary, nie
myśl tyle, bo cię głowa rozboli. – Andreas odwrócił się i poklepał go po
ramieniu.- Jesteśmy prawie na miejscu!
Kilka minut
później byliśmy na moim podwórku. Mama musiała zasadzić nowe drzewka, gdy mnie
nie było, a ogródku pojawiły się nowe kwiatki. Za domem stała mała altanka, ale
to już pewnie zasługa taty. Teraz nasz domek wyglądał jeszcze piękniej.
-Dobry
wieczór. Marinus jestem.- chłopak pierwszy pobiegł do mojego taty i przedstawił
się mu.
Natomiast
ja z Wellim szliśmy powoli rozmawiając na spokojnie o wyjeździe. Gdy Kraus
poszedł przedstawić się mamie, my podeszliśmy do taty.
-To ty
jesteś ten Andreas…- stwierdził tata.
-To ja.-
chłopak szeroko się uśmiechnął.
-Alex dużo
mi o tobie opowiadała.
-A można
wiedzieć co?
-A nie
można.- powiedział tata i odszedł. Ale on dziś miły!
-Co on
taki?- tym razem Welli zwrócił się do mnie.
-Może
głodny.- zaczęliśmy się śmiać i również poszliśmy do kuchni, gdzie Kraus
pomagał robić kolacje mojej mamie.
-Pomóc ci w
czymś?- zapytałam, ale Marinus zrobił już chyba wszystko.
-Nie,
dziękuje. Marinus mi już pomógł. Muszę przyznać, że zna się na gotowaniu.-
stwierdziła kobieta.
-Zna się na
gotowaniu, bo zna się też na jedzeniu.- stwierdziłam.
-Pewnie
głodny i się doczekać nie mógł, to pomaga.- tym razem to Andi dostał z łokcia
od Marinusa.
Gdy
wszystkie pyszności zniknęły ze stołu, Andreas postanowił zacząć temat wyjazdu.
-Wszystko
smakowało wybornie.- stwierdził Marinus.
-A
dziękuje.- odpowiedziała mama.
-Właśnie.
Było pyszne.- dodał Andreas.- A co do wyjazdu, to wyjeżdżamy w czwartek chyba o
10.
-Samolotem?-
zapytał zaciekawiony tata.
-Tak,
samolotem. Niecała godzina i będziemy w Krakowie. Potem prosto do Wisły.
-Czym
będziecie tam jechać?
-Zapewne
takim busem. Tam się jedzie około półtorej godziny.
-Będziemy
mogli się zabrać z wami?
-Tak.
Jasne. Wszystko załatwione. Samolotem też państwo z nami mogą. No i busem też.
Mają państwo również 2 pokoje zarezerwowane w hotelu.
-Dobrze.-tata
wiedział już chyba wszystko.
-W Polsce
jest wspaniała atmosfera!- dodał Kraus.
-No, wiem,
wiem. Kiedyś co rok tam jeździliśmy.
-Ooo!
Fajnie! Kiedyś też może o tym pomyśle…- napił się wody i spojrzał na zegar
wiszący na ścianie nad kominkiem. – Ale późno! Welli, chodź, jedziemy! Ja muszę
jutro rano wstać!- wstał i wyszedł na korytarz, po chwili wrócił i pożegnał się
z moimi rodzicami, następnie podszedł do mnie.
-Ja was
odprowadzę.
-Będę
zaszczycony twą obecnością podczas drogi do samochodu mojego giermka.
-Przyjaciela
chyba.- syknął Wellinger. Najwidoczniej nie chciał jeszcze wracać.- Więcej
nigdzie za mną nie jeździsz.- mruknął, gdy wychodziliśmy z domu.
-Ohh moje
wy gołąbeczki! Jutro będziecie mieli ode mnie wolne... Ale pamiętaj! Nie
spuszczaj oka z Wanka…
-Boże! Co
ty się go tak uczepiłeś!
-No w
sumie… W Wiśle to dopiero będzie dużo przystojniaków! – zaczął się śmiać.-
Kraft, Prevc, kto tam jeszcze? Stoch, Kot!
-Stoch to
ma żonę.
-Ale Kot? I
reszta polaków?
-Boże… On
chyba na serio powinien już iść spać…
-Za mocno
go uderzyłeś w głowę, w samochodzie…- zażartowałam.
-Kurde,
więc to wszystko moja wina… Teraz muszę się z nim męczyć.- zaczęliśmy się śmiać.
Potem dałam im po buziaku w policzek, przytuliłam się do Andreasa, pożegnałam
się i wróciłam do domu.
-Przyznaj,
że ci chłopcy są tacy mili.- powiedziała moja mama do taty.
-No, tacy
normalni.- stwierdził tata i włączył telewizor.
-Musisz w
końcu zrozumieć, że nasza córka dorasta i będzie miała chłopaków.- zaśmiała
się.- Musisz się przyzwyczaić i nie być takim zazdrośnikiem.
Mama
poklepała tatę po ramieniu, usiadła obok niego na kanapie i przytuliła się do
niego. Razem wyglądali naprawdę słodko. Czułam się źle, że znów ich
podsłuchiwałam…
-Jak
mieszkałam z Conorem, to nie miałeś nic przeciwko.- wparowałam do salonu.
-Bo go znam
od dzieciaka! I jego rodziców znam. Poza tym on jest porządnym chłopakiem.
-A oni nie?
Nagle
usłyszeliśmy piosenkę Conora.
-Aha,
pewnie to on dzwoni!- pobiegłam do telefonu, ale to była tylko Lou.
-Chodź na
skype. Musimy pogadać.- powiedziała i rozłączyła się. Teraz mieliśmy drogie
rozmowy…To co, kolejny rozdział za tydzień? Czy chcecie jeszcze w tym tygodniu? =)
Wiem, że to nie na temat, ale chciałam cie zapytać czy ty tez. Zauważyłaś, że Conor sie zminil? Wydaje mi sie, że mniej dba o siebie, przytył i postarza sie ubraniami. Zmienił styl, a szkoda bo uwielbiałam tamtego Conora. Nie mówię, że już go nie lubię czy cos bo uwielbiam go, ale jakoś tak inaczej jest. Co do imagina to świetny. Uwielbiam imaginy w ktorym opisujesz jako "ja" oraz kiedy jest on taki romantyczny. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńTaak mam bardzo podobne odczucia, niestety :( Tęsknię za tym starym Conorem, no ale nie wybrzydzajmy. Zostaje nam czekać (przynajmniej ja będę na pewno czekać) aż on w końcu wyda nowy album :) Mam nadzieję, że przynajmniej styl jego muzyki zbytnio się nie zmieni... :D
UsuńCieszę się, że podoba Ci się mój imagin i również pozdrawiam :)
A wiadomo ci coś na temat jego dziewczyny?
OdpowiedzUsuńo dziewczynie Conora? ale co dokładniej chcesz o niej wiedzieć wiedzieć?
UsuńCo sie tylko da :D Victoria Tansey o ile sie nie mylę ;)
OdpowiedzUsuńUmówmy się tak, dziś idę już spać, a jutro nie zależnie od tego czy będę miała czas czy nie, dodam notkę na blogu o Conorze z tt i o Victorii wszystko co wiem i co znajdę :D http://conor-maynard-pl.blogspot.com < adres bloga jakby ktoś nie znał ^_^ > Dobranoc :3
UsuńOk. Dziękuje o dobranoc :).
OdpowiedzUsuńWspaniały imagin ^^ kocham tego bloga ^^ tego o Conorze też ;)
OdpowiedzUsuńCieszę się, że się podoba :D
Usuń