niedziela, 14 września 2014

Rozdział 9:

-Idziemy do parku rozrywki?- właśnie mijaliśmy reklamę Freizeitpark Ruhpolding, na którą wskazał Andreas.
-A to nie dla dzieci?- zapytał z wątpieniem Kraus.
-Nigdy tam nie byłem.- stwierdził blondyn.- Jedziemy?
-Możemy. –stwierdziłam, po czym Andreas gwałtownie skręcił w jakąś drogę.
-Ooo chodźmy na to zjeżdżalnie!- krzyknęłam, gdy znaleźliśmy się w parku- Ona ma z 50 metrów!
-Niska. Skaczemy z wyższych skoczni… - mruknął Kraus.
-Robimy wyścigi kto pierwszy zjedzie!
Zignorowałam uwagę Marinusa i razem z Andreasem pobiegliśmy na zjeżdżalnie, a chłopak szedł wolno za nami.
-3…4…. Start! – krzyknęłam, gdy wszyscy byliśmy na szczycie zjeżdżalni.
Pierwszy zjechał Marinus, ja byłam druga, a Andreas chyba dał mi fory, dlatego był ostatni.
-Czemu dałeś mi wygrać? –zapytałam.
-Twoja radość, że wygrałaś ze mną, była bezcenna.- rzeczywiście tańczyłam swój taniec szczęścia i wyśmiewałam się z blondyna. Aż uśmiechnęłam się na same wspomnienie.
-Dziękuje. Ale następnym razem chce cię naprawdę pokonać!
-Teraz nie będzie żadnych forów. Będę jak Marinus!
-I tak ma być! To co, idziemy teraz na tą kolejkę?
Fajnie, że chłopaki nie mieli lęku wysokości, w końcu gdyby go mieli, raczej by nie skakali… Za to Conor miał go i bał się nawet iść ze mną na London Eye. Dziewczyny też się bały. Tylko ja z Jackiem lubiliśmy tego typu rozrywki.
Gdy przejechaliśmy się najszybszą z kolejek, poszliśmy postrzelać z łuku. Ten kto wygrał dostawał misia.
-Masz 3 strzały.- przetłumaczył mi Welli.- I musisz trafić jak najlepiej w tarczę.
-To wiem.- uśmiechnęłam się.
Kiedyś ograłam w podobnym strzelaniu z łuku Conora i Jacka. Teraz też musiałam to zrobić! Muszą mieć do mnie jakiś respekt…  Tamte drugie miejsce się nie liczyło… Poza tym jestem najmłodsza, no i jestem dziewczyną…
- Wy pierwsi.- stwierdziłam.
Marinus strzelił dwa razy w sam środek, ale pierwsza strzała nawet nie wbiła się w tarczę. Andreas też nie miał szczęścia. Jedna strzała prosto w pięćdziesiątkę, druga w czterdzieści, a ostatnia w dziesięć. Podsumowując zarówno on, jak i Kraus, mieli po 100 punktów.
-Szykuje się remis, stary. Dogrywka czy dzielimy się misiem na pół?- zapytał blondyn.
-Damy go Alex, żeby nie było jej smutno… A dogrywkę i tak możemy zrobić. Na pewno wygram!
Ale dogrywka nie była im potrzebna… Moja pierwsza strzała trafiła w środek.
-To się nazywa szczęście! No, dajesz dalej, młoda! – krzyczał najstarszy z nam, Marinus, który zachowywał się, jakby był najmłodszy. Pomyśleć, że nie chciał tu przyjeżdżać…
Druga również trafiła w środek. Chłopcy poczuli się zagrożeni…
-Nie trafi teraz.- szepnął któryś z nich. Byłam tak skupiona, że nie zwróciłam uwagi który. Trzecia strzała trafiła w czterdziestkę.
Niemiec, który zajmował się tym i dawał dzieciom misie, chyba mi pogratulował i wręczył misia.
-Danke!- powiedziałam, wzięłam misia i odwróciłam się do chłopaków.- I co?
Ich miny mówiły same za siebie. Nie wierzyli, że ograła ich dziewczyna.
-Tym razem to ja dałem ci fory.- stwierdził Kraus.
-Patrzcie! Tam jest jakaś kraina baśni, czy coś. Idziemy tam?- zawsze marzyłam o takim czymś.
-Tam są same małe dzieci.
-Ale my też jesteśmy jeszcze dziećmi…- jęknęłam.
-Ja nie! Ja mam dwadzieścia trzy lata!- oburzył się Marinus.
-Wiesz, może z wieku to on nie jest dzieckiem, ale mentalnym to jest na pewno!- szepnął do mnie Welli.
Roześmiałam się i pociągnęłam Krausa w stronę krainy baśni, a Andreas szedł obok nas.
-Tylko na darmo wywalamy kase…
-Nie stać cię? To zapłacę za ciebie.- i tak się stało. Zapłaciłam za siebie i Krausa. Andreas upierał się, że to on zapłaci za wszystkich, ale nie chciałam go naciągać. W końcu było mnie na to stać. Jak już o kasie… Ciekawe ile kosztuje tu fryzjer. Mamy już tylko miesiąc wakacji. Niedługo moje włosy muszą dojść do nieco normalniejszego koloru. Z tego co widzę, jest tu dużo włosowych rasistów, jak to mówi Andi.
Bawiliśmy się w parku rozrywki kilka godzin. Małe dzieci się na nas dziwnie patrzyły. Mamy dwie tezy takiego, a nie innego zachowania: 1- moje włosy, 2- trójka nienormalnych ludzi na trampolinie dla dzieci… Ciekawe która teza była prawdziwsza.. hmm… a może obie?
-To co jedziemy do twojego domu?
-Jedziemy!- odpowiedziałam i pobiegłam do samochodu.- Kto pierwszy ten lepszy!
Po tej wycieczce wszyscy zachowywaliśmy się jak dzieci… Trzeba się ogarnąć zanim dojedziemy do domu… Bo tata się rozmyśli!
-Ty nie boisz się tak z nami jeździć?- Kraus wybudził się z głębokich przemyśleń i zadał te pytanie.
-Nieee.- chwila namysłu.- A czemu mam się was bać?- zapytałam podejrzanie.
-No wiesz. Znasz nas w sumie 2 dni, a za kolejne 2 dni jedziesz z nami do Polski.
-No i z rodzicami.- dodałam.
-No tak. Ale czas będziesz spędzała z nami. Serio się nie boisz?
-A co masz zamiar mi zrobić?
-Jaaa? Ja nic.- zapewnił Kraus.- Obawiałbym się  bardziej Wellingera. On niby taki „przystojny”… Kto wie co takiemu chodzi po głowie!
Za co dostał w głowę od Andreasa.
-Ty patrz jak jedziesz! Chcesz nas pozabijać!? A wracając do tamtego tematu… Miałbym oko na Wanka… Kurde! Andreas- te imię jest podejrzane!
-A co masz do Wanka?- wtrącił się Welli.
-No nie wiem. Może się zakochał?
-Że w kim? Że niby we mnie!? – wybuchłam śmiechem.- Przecież on się ze mnie wyśmiewa, że ja nic nie umiem.
-Hmmm…
-Stary, nie myśl tyle, bo cię głowa rozboli. – Andreas odwrócił się i poklepał go po ramieniu.- Jesteśmy prawie na miejscu!
Kilka minut później byliśmy na moim podwórku. Mama musiała zasadzić nowe drzewka, gdy mnie nie było, a ogródku pojawiły się nowe kwiatki. Za domem stała mała altanka, ale to już pewnie zasługa taty. Teraz nasz domek wyglądał jeszcze piękniej.
-Dobry wieczór. Marinus jestem.- chłopak pierwszy pobiegł do mojego taty i przedstawił się mu.
Natomiast ja z Wellim szliśmy powoli rozmawiając na spokojnie o wyjeździe. Gdy Kraus poszedł przedstawić się mamie, my podeszliśmy do taty.
-To ty jesteś ten Andreas…- stwierdził tata.
-To ja.- chłopak szeroko się uśmiechnął.
-Alex dużo mi o tobie opowiadała.
-A można wiedzieć co?
-A nie można.- powiedział tata i odszedł. Ale on dziś miły!
-Co on taki?- tym razem Welli zwrócił się do mnie.
-Może głodny.- zaczęliśmy się śmiać i również poszliśmy do kuchni, gdzie Kraus pomagał robić kolacje mojej mamie.
-Pomóc ci w czymś?- zapytałam, ale Marinus zrobił już chyba wszystko.
-Nie, dziękuje. Marinus mi już pomógł. Muszę przyznać, że zna się na gotowaniu.- stwierdziła kobieta.
-Zna się na gotowaniu, bo zna się też na jedzeniu.- stwierdziłam.
-Pewnie głodny i się doczekać nie mógł, to pomaga.- tym razem to Andi dostał z łokcia od Marinusa.
Gdy wszystkie pyszności zniknęły ze stołu, Andreas postanowił zacząć temat wyjazdu.
-Wszystko smakowało wybornie.- stwierdził Marinus.
-A dziękuje.- odpowiedziała mama.
-Właśnie. Było pyszne.- dodał Andreas.- A co do wyjazdu, to wyjeżdżamy w czwartek chyba o 10.
-Samolotem?- zapytał zaciekawiony tata.
-Tak, samolotem. Niecała godzina i będziemy w Krakowie. Potem prosto do Wisły.
-Czym będziecie tam jechać?
-Zapewne takim busem. Tam się jedzie około półtorej godziny.
-Będziemy mogli się zabrać z wami?
-Tak. Jasne. Wszystko załatwione. Samolotem też państwo z nami mogą. No i busem też. Mają państwo również 2 pokoje zarezerwowane w hotelu.
-Dobrze.-tata wiedział już chyba wszystko.
-W Polsce jest wspaniała atmosfera!- dodał Kraus.
-No, wiem, wiem. Kiedyś co rok tam jeździliśmy.
-Ooo! Fajnie! Kiedyś też może o tym pomyśle…- napił się wody i spojrzał na zegar wiszący na ścianie nad kominkiem. – Ale późno! Welli, chodź, jedziemy! Ja muszę jutro rano wstać!- wstał i wyszedł na korytarz, po chwili wrócił i pożegnał się z moimi rodzicami, następnie podszedł do mnie.
-Ja was odprowadzę.
-Będę zaszczycony twą obecnością podczas drogi do samochodu mojego giermka.
-Przyjaciela chyba.- syknął Wellinger. Najwidoczniej nie chciał jeszcze wracać.- Więcej nigdzie za mną nie jeździsz.- mruknął, gdy wychodziliśmy z domu.
-Ohh moje wy gołąbeczki! Jutro będziecie mieli ode mnie wolne... Ale pamiętaj! Nie spuszczaj oka z Wanka…
-Boże! Co ty się go tak uczepiłeś!
-No w sumie… W Wiśle to dopiero będzie dużo przystojniaków! – zaczął się śmiać.- Kraft, Prevc, kto tam jeszcze? Stoch, Kot!
-Stoch to ma żonę.
-Ale Kot? I reszta polaków?
-Boże… On chyba na serio powinien już iść spać…
-Za mocno go uderzyłeś w głowę, w samochodzie…- zażartowałam.
-Kurde, więc to wszystko moja wina… Teraz muszę się z nim męczyć.- zaczęliśmy się śmiać. Potem dałam im po buziaku w policzek, przytuliłam się do Andreasa, pożegnałam się i wróciłam do domu.
-Przyznaj, że ci chłopcy są tacy mili.- powiedziała moja mama do taty.
-No, tacy normalni.- stwierdził tata i włączył telewizor.
-Musisz w końcu zrozumieć, że nasza córka dorasta i będzie miała chłopaków.- zaśmiała się.- Musisz się przyzwyczaić i nie być takim zazdrośnikiem.
Mama poklepała tatę po ramieniu, usiadła obok niego na kanapie i przytuliła się do niego. Razem wyglądali naprawdę słodko. Czułam się źle, że znów ich podsłuchiwałam…
-Jak mieszkałam z Conorem, to nie miałeś nic przeciwko.- wparowałam do salonu.
-Bo go znam od dzieciaka! I jego rodziców znam. Poza tym on jest porządnym chłopakiem.
-A oni nie?
Nagle usłyszeliśmy piosenkę Conora.
-Aha, pewnie to on dzwoni!- pobiegłam do telefonu, ale to była tylko Lou.
-Chodź na skype. Musimy pogadać.- powiedziała i rozłączyła się. Teraz mieliśmy drogie rozmowy…
To co, kolejny rozdział za tydzień? Czy chcecie jeszcze w tym tygodniu? =)

9 komentarzy:

  1. Wiem, że to nie na temat, ale chciałam cie zapytać czy ty tez. Zauważyłaś, że Conor sie zminil? Wydaje mi sie, że mniej dba o siebie, przytył i postarza sie ubraniami. Zmienił styl, a szkoda bo uwielbiałam tamtego Conora. Nie mówię, że już go nie lubię czy cos bo uwielbiam go, ale jakoś tak inaczej jest. Co do imagina to świetny. Uwielbiam imaginy w ktorym opisujesz jako "ja" oraz kiedy jest on taki romantyczny. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Taak mam bardzo podobne odczucia, niestety :( Tęsknię za tym starym Conorem, no ale nie wybrzydzajmy. Zostaje nam czekać (przynajmniej ja będę na pewno czekać) aż on w końcu wyda nowy album :) Mam nadzieję, że przynajmniej styl jego muzyki zbytnio się nie zmieni... :D
      Cieszę się, że podoba Ci się mój imagin i również pozdrawiam :)

      Usuń
  2. A wiadomo ci coś na temat jego dziewczyny?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. o dziewczynie Conora? ale co dokładniej chcesz o niej wiedzieć wiedzieć?

      Usuń
  3. Co sie tylko da :D Victoria Tansey o ile sie nie mylę ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Umówmy się tak, dziś idę już spać, a jutro nie zależnie od tego czy będę miała czas czy nie, dodam notkę na blogu o Conorze z tt i o Victorii wszystko co wiem i co znajdę :D http://conor-maynard-pl.blogspot.com < adres bloga jakby ktoś nie znał ^_^ > Dobranoc :3

      Usuń
  4. Ok. Dziękuje o dobranoc :).

    OdpowiedzUsuń
  5. Wspaniały imagin ^^ kocham tego bloga ^^ tego o Conorze też ;)

    OdpowiedzUsuń