niedziela, 15 lutego 2015

Rozdział 27:

Wróciliśmy do domku skoczków Niemieckich, który akurat był pusty.
-Musimy porozmawiać, Alex. – dalej mówił tak bardzo poważnie. Nie wiedziałam co chciał mi powiedzieć. Po nim to wszystkiego się można normalnie spodziewać!
-Hmm?
-Bo wiesz… Słyszałem, jak rozmawiałaś ze swoim tatą…
-Ja nie podsłuchuję, jak z kim rozmawiasz! – zarzuciłam mu.
-Bo… Maciek Kot cię szukał, to mówię, może ty tu jesteś, więc poszedłem sprawdzić. I ty wtedy powiedziałaś, że to tylko przyjaźń… Chodziło o nas?
-Od kiedy ty się tak z Maćkiem przyjaźnisz? Myślałam, że go … hmm.. nie trawisz…
-No bo… Nie ważne! Czemu ty zawsze zmieniasz temat, jak ja zaczynam mówić o… o nas! Ja tak dłużej Alex nie mogę… Ja ciebie kocham! Rozumiesz?
Spojrzałam na niego . Co oni wszyscy dzisiaj tacy wylewni? A ja.. ja nie lubiłam mówić o uczuciach, mimo że to co czułam do niego nie zmieniało się od dnia, w którym go poznałam. Nie wiem dlaczego tak zrobiłam, ale po prostu wstałam i wyszłam z pomieszczenia, kierując się prosto do Polaków.
-Ten skok, co teraz oddałem na treningu, to on był niedobry… no nie wiem… taki dziki, nie wiem czy śmiać się czy płakać! Zmaściłem go trochę… Muszę się wziąć za siebie! Myślisz Oleńka, że to wina warunków, czy może robię jakiś błąd? Będę musiał się Łukasza dopytać… - Piotrek zaczął opowiadać o swoim skoku, który podobno nie był udany, ale ja go nie słuchałam. Po pierwsze – nie znałam się na tym, więc i tak bym mu nie pomogła, po drugie- miałam gorsze problemy na głowie, niż jego dzikie skoki. -Nie no Oleńka, dziś się z tobą w ogólnie gadać nie da! –zarzucił mi nagle.- Tylko nie mów, że się w tym głupim Krafcie zakochałaś…
-Nie! Piotrek, nie!
-To co? Bo na pewno w kimś się zakochałaś… ja to czuję! Przede mną nic nie ukryjesz…
-No bo znam GO od jakiś 6 miesięcy…
*Opowiada Żyła*
-No bo znam GO od jakiś 6 miesięcy… No i bardzo GO od razu polubiłam. Ten wypad do Polski i to jak złamałam nogę nas bardzo do siebie zbliżyło…- Czy ona mówi o Mańku? Ale się Kocur ucieszy jak mu tylko powiem! Wróciłem do słuchania, dziewczyny, ale kilka zdań chyba mi uciekło drugim uchem… -Tylko masz MU o tym nie mówić!- no i pięknie… Teraz Maniek się nie dowie i oni nigdy razem nie będą!- Piotrek, obiecaj!
-No okay. Obiecuję.- uśmiechnąłem się do niej ciepło. Przecież nie mogłem jej zawieźć. Gdy tylko się we mnie wtuliła, do domku wszedł Maciej. Pomyślałem sobie, że jakbym tak wszedł, a on by się tulił do mojej Justyny to bym nie był zadowolony, więc szybko od niej się odsunąłem, a po chwili wstałem.
-No. Może wy sobie pogadajcie.- puściłem oczko do Olki, ale ona chyba nie skapowała. Powtórzyłem ten gest jeszcze raz, a ona patrzy na mnie jak na kompletnego idiotę.- No Olka, co ty! – wyrwało mi się, więc wymownie zamknąłem usta na kluczyk, który po chwili wyrzuciłem za siebie.  Raz na wozie, raz na koniu… czy jakoś tak to się mówi… Muszę zapytać o to Kubackiego, on na pewno będzie wiedział !A miałem wyjść… Puściłem więc tym razem oczko do Maćka, może on chociaż zrozumie mój znak! No i wyszedłem, trzaskając trochę zbyt głośno drzwiami.
*Alex*
A temu co? Coś do oka wpadło? Tak nim mruga co chwilę. I czemu jak wszedł Kot, to on odsunął się ode mnie jak oparzony? Ja go nigdy nie zrozumiem… No ale ok. Przynajmniej mu się wyżaliłam, nie wiem czemu, ale jak zaczęłam z nim rozmawiać, to poczułam, że on mnie zrozumie i na pewno nikomu o tym wszystkim nie powie…
Maciek spojrzał do mnie i się roześmiał.
-A temu co? – zadał pytanie, które chodziło mi również po głowie, gdy tylko Piotrek wyszedł.
-Dobre pytanie… - mruknęłam pod nosem.
-Spoko. On tak zawsze. Nigdy nie odgadniesz co mu tak właściwie chodzi.- stwierdził śmiejąc się ze swojego przyjaciela, z którym zawsze mieszka w pokoju. -Może herbatki? Mamy chwilę przerwy. A potem zawody.
-A poproszę.
-Nie będzie ci przeszkadzać, jak zawołam resztę matołów? Bo miałem wszystkim zrobić coś ciepłego do picia…
-Spoko. Dam radę.- uśmiechnęłam się do niego ciepło. Przy nich wszystkim może zapomnę o swoich problemach.
Gdy woda się zagotowała, chłopak wyszedł po swoich przyjaciół. Ci weszli i każdy się ze mną przywitał. Tylko Żyła jakoś mnie i Maćka dziwnie unikał. Czy ja powiedziałam coś nie tak? No i co do tego wszystkiego ma Maciej?
Wiewiór zakręcił się po pomieszczeniu, wypił szybko herbatę i szepnął coś Kubackiemu na ucho. Po chwili już sięgnął po kurtkę i gdzieś wyszedł.
-Nie wiesz co tamtemu po głowie chodzi?- zapytał roześmiany Maciek.
-Mówił coś mi, ale go nie słuchałem.. bo wiesz, chłopaki z Austrii,  chyba nawet sam Gregor!, nagrali jak Alex uderza Stefana, no i akurat oglądałem… Ale nim się nie przejmuj. Maniek, tyle z nim w jednym pokoju mieszkasz, a jeszcze się nim przejmujesz?- zapytał Kubacki poprawiając swoją bujną grzywę.- Tak w ogóle Alex, to czemu my się wcześniej nie poznaliśmy?- kolejny mnie pokochał?- cieszę się, że przyszłaś do nas na herbatę, a nie do tych Niemców. Pewnie masz ich już dość… Ten Wellinger ciągle za tobą łazi. Kraus też! Najlepsi przyjaciele, a latają za jedną dziewczyną. My to postanowiliśmy, że jakaś męska lojalność musi być i nikt do niczyjej dziewczyny się nie przystawia. – wyszczerzył swoje bielutkie zęby.- Ale przyznaj, że nasza herbatka najlepsza!
-Jest wyśmienita. – uśmiechnęłam się do niego, a do domku znów przyszedł Piotrek.
-Kubacki! Co ty robisz! A nasza mowa!?- zaczął się drzeć jak opętany.
-Piotrek, ty się dziś zachowujesz, jakbyś miał okresu dostać! Z Justyną się pokłóciłeś czy co? –roześmiał się Kubacki, który nie ogarniał co to się właściwie dziś dzieje… Zakręcony dzień!
-Mustaf! Nie udawaj głupiego.. Ja to chyba do Titusa dzwonię, on to wymyślił to i on wymyśli karę za łamanie umowy!
-Ja po prostu rozmawiam z Alex a nie przywalam się do czyjejś dziewczyny. – zauważył słusznie. Nie wiedziałam co się dzieje, chłopaki nagle przeszli na język polski, a ja niczego nie rozumiałam. Spojrzałam pytająco do Maćka, on tylko wzruszył ramionami i uśmiechnął się przepraszająco.
-Chłopaki, chodźcie zaczynają się kwalifikacje. – do pomieszczenia wszedł jakiś facet.- Ooo. Dzień dobry.- mówił po polsku, zrozumiałam tylko ‘dzień dobry’ i ‘chłopaki’. Maciek podszedł bliżej i przedstawił mnie już na szczęście po angielsku.
-… A to jest nasz kochany Łukasz Kruczek, nasz trener!
-Maniek, jak będziesz się podlizywał, to nie znaczy, że trener weźmie cię na kolejny konkurs.- zauważył wkurzony Żyła, wziął swoją kurtkę i gdzieś poszedł. O co mu dziś chodzi? Pokłócił się z Kubackim o jakąś dziewczynę… Nie on ma przecież żonę! A Kubacki z tego co zrozumiałam narzeczoną…
Wyszliśmy wszyscy z domku, a Kot postanowił, że obowiązkowo musi odprowadzić mnie do Welliego.
-No chyba Kraft mnie nie zaatakuje…- szepnęłam cicho.
-No on może nie.. ale Piotrek coś się dziwnie zachowuje… Wolę nie ryzykować...
-Co ktoś taki jak on, mógłby mi zrobić? – zapytałam, ale on mnie już nie słyszał.
-Freitag!  Mam waszą zgubę! – podprowadził mnie do Rysia i zostawił.
Pogadałam trochę z Richardem, ale gdy zbliżyliśmy się do skoczni spanikowałam. Co ja powiem temu Wellingerowi?
-Welli tu jest? – zapytałam.
-No raczej. Znaleźć cie nie mógł, ale Werner powiedział, że jeżeli się nie pozbiera i nie ogarnie, to więcej cię nigdzie nie bierze… No a przecież… - zamilkł na chwilę.- Ooo widzisz tam jest!
-Co przecież? Mam się bać? -Oni coś kombinują! Na pewno! Tylko jeszcze nie wiem czy to dobrze, czy źle.
-Wellinger!!- zaczął krzyczeć.
-Freitag! Kurde, bądź cicho.- zakryłam jego usta ręką. Skryłam się za nim i dyskretnie spojrzałam w stronę blondyna, chyba nawet go nie usłyszał…
-Czy ty go przypadkiem nie unikasz? – zapytał, gdy go w końcu puściłam.
-No, bo … - powiedzieć mu czy nie? Nie, nie będę ryzykować.- No bo rozmawialiśmy i jakoś tak wyszło, że ja nie chcę z nim gadać. Znaczy, nie teraz. Muszę pomyśleć. Poszłam więc do Polaków i Żyła oszalał. Do tego ten Kraft! Zakręcony dzień, długo by opowiadać…
-Dobra, zaprowadzę cię do trenera, on znajdzie dla ciebie jakieś zajęcie.- że co!? Spojrzałam na niego przerażonym wzrokiem, a on się roześmiał.- Chyba cię nie zje…  bo jeśli wolisz gadać z We…
-Dobra! Prowadź do Schustera! – zaczęłam iść przed siebie, ale brunet zawrócił mnie i poszliśmy w odwrotnym kierunku - prosto do gniazdka trenerów.
-Dzień dobry.- przywitałam się.
-Co wy tu robicie? Wstydu mi przyniesiecie! Od czego macie krótkofalówki? No od czego? Żeby zdzwonić do nas, a nie co 5 minut będziecie do mnie przybiegać! Co tym razem? Severin zgubił wkładki, ale je odnalazł. Wellinger zgubił Alex, ale widzę, że ona woli ciebie… A ty?- niemiecki trener, który był bardzo zdenerwowany, wskazał na mnie.-Ty…
-A ona ma dość skoczków i chce trenerowi w czymś pomóc.- przerwał mu Richard i szeroko się uśmiechnął. Werner westchnął ciężko.
-Co ja się z wami mam… Okay nie obchodzi mnie, dlaczego masz ich dość, ale skoro chcesz mi pomóc, to będziesz zapisywać punkty. – podał mi kartkę, długopis, a Rysiu poklepał mnie po plecach.
-Powodzenia życzę…- i już go nie było.
-Ja to nie wiem, że ty Alex tak dobrowolnie spędzasz z nimi tyle czasu.. Bo ja… to moja praca! Muszę robić to, bo mi płacić nie będą… A tobie za to nie płacą, mówiłem im, że w końcu będziesz miała ich dość. – takiego tematu rozmowy z trenerem to się nie spodziewałam.
-No ale akcja z tym… Kratfem! - odpowiedział drugi trener, Marc.-Ja to się tego nie spodziewałem… Chłopaki podobno zakłady…- zamilkł.
-Jakie zakłady?- zapytał Werner, a ja udawałam, że ich nie słucham i rysowałam sobie coś na kartce. Nie znałam się na punktach, więc jak miałam je zapisywać? Do tego było tu tak strasznie zimno! Starałam się o tym nie myśleć, ale chyba tak się nie da.
-Nie... Nic.- uśmiechnął się, ale Schuster nie chciał zmieniać tematu. Marc uśmiechnął się nerwowo.-No bo… No nie mogę tak przy Alex!- jak zwykle, wszystko wina Alex… chwila! ALEX! Co oni znów wymyślili?
-Teraz to i ja jestem również zainteresowana.- położyłam długopis równolegle do kartki i skierowałam swój wzrok na dużo starszych ode mnie trenerów. Myślę jednak, że za dużo czasu spędzają z tymi wiecznymi dzieciakami i sami zaczynają się od nich tym zarażać… Może ja sama też jednak za dużo czasu z nimi spędzam? Chyba nie chcę być taka jak oni…
-No  bo oni robili zakłady, chyba dalej robią…
-Kto?- zapytałam stanowczo, a Schuster się na mnie spojrzał, jakby z pewnym rodzajem ojcowskiej dumy.
-No cała nasza reprezentacja, oczywiście bez Welliego i Krausa!  Bo oni to wiecie… No raczej by nie pozwolili…
-A co ja mam z tym wspólnego i czemu oni mieli by na to nie pozwolić?
-No bo… Boże no!
-Mów!- warknął główny trener skoczków, który był tym równie zaciekawiony, jak i ja.
-Jeden zakład jest o to, kogo wybierzesz, Krausa czy Wellingera. Drugi, czy Kot dotrzyma danego słowa. Trzeci, czy Kraft się odważy i zacznie działać, no i dziś to chyba doszedł do końca ten temat. Jeszcze inny kiedy i czy w ogóle Kraus się pokłóci o Alex, znaczy się, o ciebie, z Wellingerem. A jeszcze inny…
Żeby oni wiedzieli o akcji z zazdrosnym Wellingerem obrażonym na cały świat z czasów wakacji!
-Faceci… - westchnęłam.
-Ja im dam… zakłady…- zaczął się rzucać trener.
-Ja to załatwię… - mruknęłam tajemniczo.

-Dziś mnie pozytywnie zaskakujesz od samego rana!. O kwalifikacje się zaczynają!, spisuj te punkty Alex…
___________________
No i mamy kolejny rozdział :D ale nie byłabym sobą jeżeli nie skomentowałabym aktualnych zawodów :D Loty... być może nie wszystkie oddane skoki były lotami, ale Prevc, Wassiliev i Fannemel petarda normalnie! Mają gaz jak to by powiedział Piotruś <3 Szkoda tylko, że Fannemel nie dał się nacieszyć Peterowi rekordem, bo ostatnio mam do niego pewną słabość :) Teraz pozostało tylko czekać na MŚ, oby było jeszcze lepiej niż w Predazzo :3
PS: Razem z koleżanką założyłyśmy nowy blog. :) Tylko, że będzie to coś zupełnie innego niż te opowiadanie :D Będzie to jeszcze większe pomieszanie niż tu i będzie bardziej hmm.. zabawne, a przynajmniej chcemy aby takie nam to wyszło :) KLIKAMY

1 komentarz:

  1. Jestem i stwierdzam super rozdział. Mówisz że masz do Prevca słabośc? Nie przejmuj się ja też od jakiegoś czasu;) A co do nowego bloga na pewno wpadnę ;) Pozdrawiam i życzę weny

    OdpowiedzUsuń